Nocleg w chacie w ciągu tygodnia.
Po udanym wypadzie firmowym na Ćwilin, postanowiliśmy pojechać tam jeszcze raz. Szczególnie, że w tym tygodniu dzieci były na wakacjach. Plany popsuła nam jednak pogoda. Według prognozy miało cały dzień padać. Kiepsko jechać pod namiot w deszczu, dlatego postanowiliśmy pojechać do chaty. Wybór padł na chatę pod Potrójną. Koledzy z pracy wykruszyli się, więc pojechałem z Marysią i kolegą Łukaszem.
Droga do Chaty pod Potrójną
Chata pod Potrójną poza super klimatem ma tą dobrą cechę, że da się tam szybko dostać. Z Wieliczki do Andrychowa jedzie się około 1h, a do chaty można dojść w niecałą godzinę. Czyli kończąc pracę o godzinie 17:00, można być na miejscu około 21:00. Ważniejsze nawet jest to, że da się tak samo szybko wrócić. Czyli można być w pracy przed 9:00 następnego dnia. Taki też był plan.
Najkrótszą drogą do chaty dochodzi się startując z parkingu pod wyciągiem narciarskim Czarny Groń (Rzyki Praciaki), Dotarliśmy tam na godzinę 20:00. Ku naszej radości było jeszcze jasno.
Droga prowadzi cały czas pod wyciągiem, jest dosyć stromo, ale za to idzie się tylko 40 minut. Po drodze mijamy owce w (zbitej z desek) zagrodzie. Obok szczekają psy, ale na szczęście są na łańcuchu. Po dojściu na górną stację wyciągu skręcamy w prawo na żółty szlak. Dalej idziemy drogą przez las i po około 15 minutach jesteśmy w chacie.
W chacie…
W środku są tylko chatkowi, oraz dwójka turystów. Wieczór mija nam na rozmowach oraz wspomnieniach dawnych wycieczek. Zamierzamy wstać na wschód Słońca, kiedy jednak o 4:30 wyglądamy przez okno okazuje się, że jest zbyt pochmurno, aby cokolwiek zobaczyć. Wstaliśmy o 6:00 po śniadaniu na świeżym powietrzu, przed chatą, zebraliśmy się do auta. W pracy byliśmy około 9:30.